Dziś mija 90. rocznica urodzin polskiego historyka

Weronika Kostyra 6 marca 2022 16:45

Bronisław Geremek zginął w wypadku samochodowym w 2008 roku. Polityk, poseł do Parlamentu Europejskiego - jako minister spraw zagranicznych przyczynił się do wstąpienia Polski do NATO. Przypominamy wyjątkową rozmowę przeprowadzoną przez Piotra Najsztuba. Jak powiedział sam profesor, ten wywiad z 2001 roku był próbą uwspółcześnienia wizerunku przed wyborami, ponieważ polityka i postrzeganie polityków uległo znacznej zmianie. Bronisław Geremek po raz pierwszy mówił w nim o rzeczach, które dotąd uważał za nieistotne dla spraw publicznych.

Bronisław Geremek: Uno­wo­cze­śniam się w ten spo­sób, że ak­cep­tu­ję wszyst­kie ini­cja­ty­wy, któ­re zwraca­ją uwa­gę na opa­ko­wa­nie.

– Roz­mo­wa z VIVĄ! też jest ele­men­tem te­go...
Bronisław Geremek:
Tak, bo na­sza roz­mo­wa bar­dzo da­le­ka jest od mo­ich lek­tur, mo­ich roz­my­ślań i tak­że od mo­je­go wy­obra­że­nia o po­li­ty­ce. Ale my­ślę, że ta roz­mo­wa da­je mi szansę na po­ka­za­nie czło­wie­ka, któremu wy­pa­dło kie­ro­wać jed­ną z par­tii. I tak­że poka­za­nie, w ja­ki spo­sób ma­rze­nie łą­czy się z dzia­ła­niem praktycz­nym. Po­li­ty­ka nie mo­że być tyl­ko ak­tem wro­go­ści, kłót­ni al­bo kon­ku­ren­cji re­kla­mo­wej...

Profesor Bronisław Geremek w rozmowie mówił m.in.  o optymizmie, polityce i historii. Zapraszamy do galerii:


­– Pa­nie Pro­fe­so­rze, dla­cze­go nie lu­bi Pan zwie­rzeń?
Bronisław Geremek:
Nie po­wi­nie­nem zaj­mo­wać się swo­imi spra­wa­mi, tyl­ko ty­mi, któ­re wy­kra­cza­ją po­za mo­je ży­cie. W ży­ciu pu­blicz­nym pe­wien za­kres prywatności po­wi­nien być po­sza­no­wa­ny. I pró­bu­ję to uzyskać... z kiep­skim rezulta­tem.
­
– Mam na­dzie­ję. A roz­ma­wiać Pan lu­bi?
Bronisław Geremek:
Roz­ma­wiać za­wsze lu­bi­łem. To część mo­je­go za­wo­du, intelek­tu­ali­sty i hi­sto­ry­ka. W poli­ty­ce też to się przy­da­je. Mam więk­sze za­ufa­nie do sie­bie w roz­mo­wie niż do sie­bie w prze­mó­wie­niu.
­
– Lu­dzie ze so­bą roz­ma­wia­ją. My­śli Pan, że to cze­muś słu­ży?
Bronisław Geremek:
To bar­dzo waż­ne, tym bar­dziej że zgi­nął z na­szej kul­tu­ry oby­czaj korespondowania, listy na­le­żą już nie­mal do prze­szło­ści. Te­le­fon komórko­wy za­stę­pu­je je całkowi­cie. Za­cie­ra się miej­sce rozmo­wy w kul­tu­rze.
­
– Sko­ro za­py­ta­ny o roz­mo­wę mó­wi Pan o li­stach, to ro­zu­miem, że jest Pan zwolen­ni­kiem dy­stan­su mię­dzy roz­mów­ca­mi?
Bronisław Geremek:
Chy­ba tak. List da­je to, cze­go nie da­je roz­mo­wa bezpośrednia ­– moż­li­wość poprawienia swo­ich błę­dów. Roz­mo­wa bez­li­to­śnie błę­dy ob­na­ża.

– Bar­dzo nie lu­bi Pan po­peł­niać błę­dów?
Bronisław Geremek:
Do tej po­ry nie spo­tka­łem ni­ko­go, kto by lu­bił swo­je błę­dy. Znam tyl­ko zło­śliw­ców, któ­rzy bar­dzo lu­bią błę­dy in­nych...
­
– Uni­ka Pan bez­po­śred­nich, gwał­tow­nych roz­mów, boi się Pan sy­tu­acji, w których...
Bronisław Geremek:
Nie bo­ję się błę­dów. Ma­ło jest rze­czy, któ­rych się w ży­ciu bo­ję...

– A cze­go się Pan boi?
Bronisław Geremek:
Na­to­miast je­śli cho­dzi o błę­dy...
­
– Pa­nie Pro­fe­so­rze, cze­go się Pan boi?
Bronisław Geremek:
Na­to­miast je­śli cho­dzi o błę­dy, ja mam po pro­stu ich świadomość i nie lu­bię ich. Niektó­rzy z mo­ich przy­ja­ciół po­wia­da­ją, że za­sa­dy miło­ści bliźnie­go ni­gdy nie stosu­ję do sie­bie sa­me­go. Ale cią­gnie mnie pan na takie fa­le psychologii...

Polecamy: Janina Paradowska: „Życie mi się mimo wszystko nad podziw dobrze ułożyło”. Jedyna taka rozmowa!

1/8
Bronisław Geremek, Viva! lipiec 2001
Copyright @Paweł Żak
1/8

Bronisław Geremek, 2001 r. 

2/8
Bronisław Geremek, Viva! lipiec 2001
Copyright @Paweł Żak
2/8

­­– Z Pań­skiego ży­cio­ry­su moż­na się do­wie­dzieć, że uro­dził się Pan w 1932 ro­ku w ro­dzi­nie ży­dow­skiej, że w cza­sie woj­ny tra­fił Pan z ro­dzi­ną do war­szaw­skie­go get­ta i uciekł z nie­go z mat­ką w 1943 ro­ku. Pan sam ni­gdy tych cza­sów nie wspo­mi­nał. Bronisław Geremek: Miał Pan w get­cie 8­–9 lat, więc Pan to wszyst­ko wi­dział. Co te przeży­cia z Pa­nem zro­bi­ły?
Bronisław Geremek:
Tyl­ko jed­no. Bar­dzo chcia­łem być pi­sa­rzem. Pi­sa­łem od 39 ro­ku. I nie sta­łem się pisarzem. Pro­wa­dzi­łem wte­dy roz­mo­wy z Ja­nu­szem Kor­cza­kiem, na­ma­wiał mnie, że­bym zre­ali­zo­wał to swoje ma­rze­nie o pi­sa­niu. A ja wie­dzia­łem, że to jest doświadcze­nie, któ­re­go się nie da wy­po­wie­dzieć ani opi­sać. Za­mknię­ty roz­dział.

­

 

– Pró­bu­ję so­bie wy­obra­zić chłop­ca, któ­ry wi­dzi wo­kół sie­bie sa­mą śmierć, właściwie ko­niec ży­cia, róż­ne koń­ce ży­cia. Za­sta­na­wiam się, czy to cza­sem nie da­je Pa­nu dzi­siaj tej si­ły, któ­ra po­zwa­la mó­wić ze spo­ko­jem: „to przej­ścio­we”, wybierać dro­gę w po­przek współ­cze­snych, mod­nych i sku­tecz­nych ten­den­cji politycznych?
Bronisław Geremek:
No wła­śnie. To jest to, cze­go pa­nu nie chcia­łem po­wie­dzieć, gdy mnie pan py­tał, jak to moż­li­we, że je­stem opty­mi­stą. To pew­nie to. Kie­dy myślę o tym, co widziałem... Mo­je za­ło­że­nie, że je­że­li czło­wiek an­ga­żu­je się w spra­wy publicz­ne, to mu­si być opty­mi­stą, nie jest teo­re­tycz­ne. Ja tak uważam. Powiem ina­czej: pe­sy­mi­ści won z po­li­ty­ki! Nie po­win­ni ty­kać się po­li­ty­ki. Dla­te­go, że wte­dy szkodzą.
­
– A nie ostrze­ga­ją?
Bronisław Geremek:
Nie, ni­gdy. To jest ro­la in­te­lek­tu­ali­sty. Po­li­tyk po­wi­nien być opty­mi­stą. Mnie ła­two przy­cho­dzi być opty­mi­stą. Dla­te­go, że bar­dzo wie­le widziałem rze­czy ra­do­snych, cu­dow­nych na­wet wte­dy, gdy wo­kół sa­mo pie­kło... W naj­gor­szej sy­tu­acji jest szan­sa... Na­uczy­łem się sta­wiać na szan­sę.

 

Polecam: Kochał góralskie wesela i nie nosił sutanny. Przypominamy ciekawą rozmowę z ks. Józefem Tischnerem

3/8
Bronisław Geremek z żoną Hanną, Viva! lipiec 2001
Copyright @Paweł Żak
3/8

Na zdjęciu: Bronisław Geremek z żoną Hanną, Viva! lipiec 2001

 

Bronisław Geremek: Pań­stwo jest do­brem wspól­nym, a nie tyl­ko to­wa­rem na rynku mediów. Te­raz jest mo­ment, w któ­rym to się za­tra­ca, ale to jest przejściowe. Potem wszyst­ko wró­ci do nor­my. Rzeczpospolita... czym ona zawsze by­ła? Rzeczą, którą trze­ba chro­nić...
­
– Dziś jest ra­czej dla po­li­ty­ków skar­bnicą fru­stra­cji.
Bronisław Geremek:
To mu­si się skoń­czyć. Po­wie­dzia­no, że po­li­ty­ka to jest su­ma prze­ko­ny­wa­nia, a nie dziele­nia wła­dzy. Kie­dy się trak­tu­je wy­bor­ców i po­li­ty­kę jako coś po­waż­ne­go, to mu­si wró­cić za­ufa­nie do polity­ki.

­

 

– To ja­sna, pro­sta i przej­rzy­sta wi­zja. Grze­je ser­ce. Ale jak się ma do rzeczywisto­ści?

Bronisław Geremek: Mam po­czu­cie, że ży­cie pu­blicz­ne jest pod ogrom­nym wpływem jesz­cze nie ­skonsumo­wa­nej psy­chicz­nie po­tę­gi me­diów. Wiem, że wybo­ry to gra ryn­ko­wa. Ale w tej grze ryn­ko­wej może decy­do­wać al­bo treść, al­bo for­ma, opakowa­nie. Za­sta­na­wia mnie, jak bar­dzo spo­łe­czeń­stwa nowocze­sne zapa­mię­tu­ją się w tej grze o for­mę, w któ­rej re­kla­ma jest waż­niej­sza niż sa­ma treść ofiarowane­go produk­tu. Pro­szę so­bie po­my­śleć, czy Win­ston Chur­chill, gruby, ły­sy, z cy­ga­rem miałby szanse w takim świe­cie?

­

 

– Żad­nych.
Bronisław Geremek:
To mnie mar­twi.

­

 

– A mo­że świa­tu nie jest już po­trzeb­ny Win­ston Chur­chill?
Bronisław Geremek:
U pro­gu te­go no­we­go stu­le­cia zwłasz­cza my po­win­ni­śmy mieć po­czu­cie wyzwania wy­ma­ga­ją­ce­go lu­dzi czy­nu, wi­zji i mę­żów sta­nu.
­
– A mo­że jed­nak triumf for­my nad tre­ścią jest trwa­ły?
Bronisław Geremek:
Jest przej­ścio­wy. Tak­że sy­tu­acja, w któ­rej zmniej­sza się zna­cze­nie elit, jest przejściowa. Te­raz mo­de­lu­je się za­cho­wa­nia lu­dzi za pośrednic­twem ekra­nu. Akto­rzy, któ­rzy lu­bią być podglą­da­ni przez wi­dzów, któ­rzy lu­bią pod­glą­dać ­– to jest przejścio­we. Gdy to znik­nie, po­li­ty­ka od­zy­ska natural­ny wymiar.

 

Polecam: „Wychodzę, wracam, widzę go i wzdycham jak nastolatka z rozkoszy”. Susana Osorio i Sławomir Mrożek

4/8
Bronisław Geremek
Copyright @Archiwum prywatne
4/8

­Na zdjęciu: Bronisław Geremek z bratem, Warszawa, 1950 rok

 

– Jest Pan po­nad swo­je wła­sne ura­zy?
Bronisław Geremek:
To bym się prze­chwa­lał. Wy­ma­ga to ode mnie bar­dzo du­żo pra­cy nad so­bą, bo powinie­nem cho­ciaż sta­rać się wznieść po­nad wła­sne ura­zy.

­

 

– Są lu­dzie, któ­rym Pan nie po­da­je rę­ki?
Bronisław Geremek:
Chy­ba mi się to nie zda­rzy­ło. Wy­cią­gnię­cie rę­ki w tra­dy­cji ro­dza­ju ludz­kie­go by­ło zawsze zna­kiem do­brych in­ten­cji: „Zo­bacz, nie mam bro­ni ukry­tej w rę­ce”.

­

 

– Pan ma du­żo przy­ja­ciół?
Bronisław Geremek:
Nie
­
– Dla­cze­go?
Bronisław Geremek:
Dla­te­go, że bar­dzo ma­ło do szko­ły cho­dzi­łem, wiec mam ma­ło ko­le­gów szkolnych. Bar­dzo ma­ło by­łem w woj­sku, więc ma­ło mam ko­le­gów z woj­ska. Mam przy­ja­ciół, z któ­ry­mi do­ro­słe ży­cie mnie zwią­za­ło...
­
– Oni du­żo o Pa­nu wie­dzą?
Bronisław Geremek:
Mo­gę tyl­ko po­wie­dzieć, że ra­czej w roz­mo­wach rzad­ko poja­wia­ły się ele­men­ty wspo­mnień oso­bi­stych.

­

 

– Nie zdra­dza Pan im swo­ich ta­jem­nic?
Bronisław Geremek:
Gdy­bym miał, to bym nie opo­wia­dał, chy­ba że by­ły­by bardzo za­baw­ne. Nie­kie­dy moi przy­ja­cie­le mó­wią, że dla żar­tu go­tów je­stem zrobić wszyst­ko, co naj­gor­sze. To jest nie­praw­da.
­
– Jest gdzieś gra­ni­ca śmiesz­no­ści w za­cho­wa­niu po­li­ty­ka, któ­rej Pan nie przekroczy?
Bronisław Geremek:
Ja ni­gdy nie prze­kro­czę gra­ni­cy śmiesz­no­ści, cho­ciaż nie wiem, gdzie ona le­ży.

 

– W Pań­skim upra­wia­niu po­li­ty­ki nie ma Pa­na oso­bi­stych emo­cji. Emo­cjo­nu­je się Pan podtrzymywaniem zamie­ra­ją­cych war­to­ści. Sa­me­go sie­bie, swo­je ży­cie zapa­ko­wał Pan w pu­deł­ko i postawił na pół­kę z książkami?
Bronisław Geremek:
Nie za­wsze mi się to uda­je, ale chciał­bym móc za­wsze pano­wać nad swo­imi emocjami.

­

 

– Bo jest Pan czło­wie­kiem do­brze wy­cho­wa­nym?
Bronisław Geremek:
Bo je­stem czło­wie­kiem, któ­ry bar­dzo wie­rzy w kul­tu­rę. W wy­two­rzo­ne stan­dar­dy, mode­le te­go, jak się trze­ba za­cho­wać. To wszyst­ko.
­
– One nie fał­szu­ją?
Bronisław Geremek:
Fał­szu­ją, ale ni­gdy nie po­cią­gał mnie po­wrót na drze­wo.

­

 

– Mię­dzy drze­wem a sa­lo­nem jest du­żo miej­sca.
Bronisław Geremek:
Ni­gdy nie mia­łem po­trze­by wy­zwo­le­nia się z kul­tu­ry.
­
– Czy Pan po­tra­fi po pro­stu po­wie­dzieć coś przy­kre­go, czy mu­si za­wsze użyć deli­kat­nej iro­nii?
Bronisław Geremek:
Mo­gę pa­na za­pew­nić, że po­tra­fię. Nie­ste­ty.

­

 

– Dla­cze­go „nie­ste­ty”, prze­cież to uła­twia ży­cie?
Bronisław Geremek:
Mo­że uła­twia, ale nie lu­bię te­go. Sta­ram się nad tym panować. Pró­bu­je mnie pan wypro­wa­dzić na złą dro­gę, wy­cią­gnąć na ma­now­ce. Pan nie lu­bi te­go, że funkcjo­nu­ję w świe­cie zorganizowanym i chciał­by mi pan po­ka­zać in­ne świa­ty, dać jakąś szan­sę.

­

 

– Cza­sem współ­czu­ję lu­dziom w stu pro­cen­tach opa­no­wa­nym.
Bronisław Geremek:
Niech pan nie współ­czu­je. To nie jest zły los.

 

Polecamy: Wojciech Jaruzelski: „Wyrządziłem krzywdę różnym ludziom. Tego żałuję najbardziej”. Wywiad Najsztuba

5/8
Bronisław Geremek
Copyright @Archiwum prywatne
5/8

Na zdjęciu: Bronisław Geremek z wujem, Francja, Bretania, 1956 rok

 

– Ja­kie zna­cze­nie ma dla Pa­na to, że jest z po­cho­dze­nia Ży­dem?
Bronisław Geremek:
Nie wiem. Ma na pew­no zna­cze­nie, gdy sta­ję wo­bec zjawiska an­ty­se­mi­ty­zmu. Wte­dy ma ogrom­ne zna­cze­nie...
­
– Czu­je Pan so­li­dar­ność z ata­ko­wa­ny­mi?
Bronisław Geremek:
Wte­dy mam po­czu­cie, że nie mo­gę być bier­ny. Na­to­miast po­za tym mam wystarczająco du­żo wie­dzy, by wie­dzieć, że bez zna­cze­nia są mity o genetycznych prze­ka­zach na­ro­do­wej oso­bo­wo­ści. Waż­ne jest to, co mnie uformowało, podobnie jak ca­łe po­ko­le­nie Po­la­ków: po­ezja ro­man­tycz­na, Żeromski, no i Conrad Korze­niow­ski. Con­rad jest też bar­dzo pol­ski...
­
– Rok 89 i później­sze by­ły la­ta­mi, któ­re przy­nio­sły Pa­nu pu­bli­ka­cje i li­sty peł­ne an­ty­se­mic­kich wyzwisk...
Bronisław Geremek:
Tak.

­

 

– Nie bo­la­ło to Pa­na?
Bronisław Geremek:
Za­wsze bo­li. Ale to jest ce­na uczest­nic­twa w ży­ciu publicznym. Na­to­miast nie wybaczam ni­gdy tym, któ­rzy te uczu­cia eks­plo­atu­ją.
­
– A sa­mym an­ty­se­mi­tom?
Bronisław Geremek:
Nie po­wiem, że wy­ba­czam, ale pro­fe­sja hi­sto­ry­ka to jest mo­ja naj­głęb­sza ra­cja istnienia. Hi­sto­ryk mu­si ro­zu­mieć, choć to nie zna­czy wyba­czyć.

­

 

– Ro­zu­mieć to usta­wiać się z bo­ku?
Bronisław Geremek:
Hi­sto­ryk nie usta­wia się z bo­ku, ana­li­zu­je do­ku­men­ty, nie ma pra­wa kie­ro­wać się wyobraźnią. Czy to jest dy­stans? Mo­że ma pan ra­cję.

­

 

Hi­sto­ryk ży­je hi­sto­rią, ana­li­zu­je ją. Po­rzu­ca swo­je ży­cie.
Bronisław Geremek:
Upra­wia­nie hi­sto­rii to fan­ta­stycz­ne szczę­ście, moż­na przeżyć nie tyl­ko swo­je życie, ale i róż­ne in­ne.

 

Polecam: Kochał góralskie wesela i nie nosił sutanny. Przypominamy ciekawą rozmowę z ks. Józefem Tischnerem

6/8
Bronisław Geremek
Copyright @Archiwum prywatne
6/8

Na zdjęciu: Bronisław Geremek, Mazury lata 70.

 

– Czy by­cie pro­fe­so­rem zmie­nia psy­chi­kę czło­wie­ka?
Bronisław Geremek:
Nie są­dzę, że­by to po­wo­do­wa­ło ja­kieś zmia­ny.
­
– A men­tor­ski ton nie jest przy­pi­sa­ny pro­fe­so­rom?
Bronisław Geremek:
Rze­czy­wi­ście, wpa­dam cza­sem w pe­wien ton, któ­ry pan nazwał men­tor­skim, a je­den z mo­ich przy­ja­ciół na­zy­wa ka­zno­dziej­skim. Wiem, że on cza­sem mo­że utrud­niać kon­takt ze mną. Mo­że po czę­ści wy­ni­ka z te­go, że jestem pro­fe­so­rem. Sta­ram się go uni­kać.

­

 

– Pan się umie z sie­bie śmiać?
Bronisław Geremek:
Umiem. Choć przy­zna­ję, że nie bar­dzo lu­bię, gdy ktoś się ze mnie śmie­je.
­
– A co Pa­na w so­bie śmie­szy?
Bronisław Geremek:
O, te­go nie po­wiem.

­

 

– Dla­cze­go?
Bronisław Geremek:
Dla­te­go, że strasz­nie nie lu­bię być śmiesz­ny. Więc to, co wiem, za­cho­wam dla sie­bie sa­me­go. A bliźni nie­chaj pa­trzą na mnie i róż­ne śmiesz­no­ści wy­kry­wa­ją sa­mi.

 

Polecam: „Wychodzę, wracam, widzę go i wzdycham jak nastolatka z rozkoszy”. Susana Osorio i Sławomir Mrożek

7/8
Bronisław Geremek
Copyright @Archiwum prywatne
7/8

fot. Bronisław Geremek z żoną, 1952 rok

 

– Oże­nił się Pan do­syć wcze­śnie. Stu­denc­kie mał­żeń­stwa za­zwy­czaj nie trwa­ją zbyt dłu­go... Pań­skie przetrwa­ło...
Bronisław Geremek:
Pra­wie 50 lat

­

 

– Mu­si Pan umieć ko­chać.
Bronisław Geremek:
Nic wię­cej pa­nu nie po­wiem. Pań­skie py­ta­nia uzna­ję za agre­sję na te­ry­to­rium, któ­re sta­ram się chro­nić.
­
– To no­wo­cze­sność po­da­je Pa­nu nie­uzbro­jo­ną rę­kę. Niech Pan jej nie od­trą­ca. Ja­kim jest Pan mę­żem?
Bronisław Geremek:
Nie­zbyt do­brym. Ży­cie do­mo­we nie ma na­leż­ne­go miej­sca.
­
– To wy­rzut su­mie­nia?
Bronisław Geremek:
Tro­chę tak.
­
– Ja­kim jest Pan oj­cem?
Bronisław Geremek:
Nie nada­wa­łem tym mo­im obo­wiąz­kom na­leż­nej ran­gi, ale sta­ra­łem się.

­

 

– Nie wy­star­czy, że oj­ciec świe­ci do­brym przy­kła­dem?
Bronisław Geremek:
Nie są­dzę, że­by przy­kład wy­star­czał. Mu­si być pe­wien układ za­ufa­nia. Nie je­stem zwo­len­ni­kiem ukła­dów przyja­ciel­skich mię­dzy po­ko­le­nia­mi. To się na ogół nie spraw­dza. Nie­zwy­kłe znaczenie na­da­ję za­ufa­niu.

 

Polecamy: Janina Paradowska: „Życie mi się mimo wszystko nad podziw dobrze ułożyło”. Jedyna taka rozmowa!

8/8
Bronisław Geremek
Copyright @Archiwum prywatne
8/8

Zdjęcie: Bronisław Geremek, powitanie z żoną po wyjściu z więzienia, Warszawa lata 80.

 

– Pła­ci Pan ja­kąś ce­nę za sła­wę, któ­rą się cie­szy...
Bronisław Geremek:
Strasz­nie mi trud­no być czło­wie­kiem zna­nym. Nie mam prawa do ano­ni­mo­wo­ści, a lu­bię wto­pić się w uli­cę, w lu­dzi i... pa­lić faj­kę.

­

 

– Pu­blicz­nie też pa­li Pan faj­kę. Czym róż­nią się te pa­le­nia?
Bronisław Geremek:
Tym, że na­praw­dę mu­szę być gdzieś w świe­cie, i to da­le­ko, że­by mieć po­czu­cie, że... tyl­ko so­bie pa­lę faj­kę.

­

 

– Chciał­by Pan być bez­i­mien­ny, ano­ni­mo­wy?
Bronisław Geremek:
Tak.

­

 

– Dla­cze­go?
Bronisław Geremek:
Cho­dzi o mo­ment bra­ku od­po­wie­dzial­no­ści. Ży­cie mi takiego kom­for­tu nie da­je. To do­ty­czy nie tyl­ko spraw wiel­kich, ale i dro­bia­zgów. Zdarzy­ło mi się kie­dyś w tele­wi­zji, że ma­chi­nal­nie położy­łem rę­ce na gło­wie i zaraz do­sta­łem kart­kę z reprymen­dą... Nie mo­gę tak ro­bić.

­

 

– Pa­nie Pro­fe­so­rze, z Pań­ską po­zy­cją?
Bronisław Geremek:
W aro­gan­cji swo­jej my­śla­łem, że mo­gę. Oka­za­ło się, że nie, nie mam pra­wa.

­

 

– Nie moż­na być nie­wol­ni­kiem opi­nii pu­blicz­nej!
Bronisław Geremek:
Prze­ko­ny­wał mnie pan, że­bym uno­wo­cze­śnił swo­je za­cho­wa­nie i dzia­ła­nie mo­jej partii! Oto przy­kład, pod­da­ję się opi­nii pu­blicz­nej. Znakomi­ty pol­ski so­cjo­log Stefan Czar­now­ski mó­wił, że nie po to ba­da oby­cza­je, aby mu­sieć się im pod­da­wać. Nie jestem jed­nak so­cjo­lo­giem.

 

Polecamy: Wojciech Jaruzelski: „Wyrządziłem krzywdę różnym ludziom. Tego żałuję najbardziej”. Wywiad Najsztuba

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale szybko zamieszkali razem. Teraz czeka ich wielka zmiana!

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MARYLA RODOWICZ o poczuciu zawodowego niedocenienia, związkach – tych „gorszych, lepszych, bardziej udanych” i swoim azylu. KAROLINA GILON I MATEUSZ ŚWIERCZYŃSKI: ona pojechała do pracy na planie telewizyjnego show, on miał przeżyć przygodę życia jako uczestnik programu… MAREK TORZEWSKI mówi: „W miłości, która niejedno ma imię, są dwa kolory. Albo biel, albo czerń. A ja mam tę biel, a to wielkie szczęście…”.